Translate

sobota, 22 września 2012

Strach Dla Pamięci, czyli wszędzie dobrze ale w domu...




Nie zważając na zniesmaczenie ortodoksyjnych braci Metalowców pragnę wam polecić nową płytę...(sic!) Linkin Parku – „Living Things”...Jest to zespół z którym pożegnałem się już bardzo dawno (dokładniej po wydaniu przez nich „Minutes To Midnight”). Przez cały ten czas marzyłem by panowie wrócili do swojego dawnego stylu z duzą iloscią elektroniki, rapu i krzyku. Załamałem się całkowicie po usłyszeniu płyty „A Thousand Suns”, która według mnie jest  beznadziejna, gdyż stanowi  odejście od czegokolwiek co do tej pory kojarzyło sie z Linkin Parkiem. Tym większe było moje zdziwienie, gdy po odpaleniu krążka usłyszałem utwór, który przez następny tydzień siedział w mojej głowie nie pozwalając mi słuchać porządnego metalu, jedynie zapętlone „Lost in The Echo” i drugi utwór „In My Remains” przynosiły mi ukojenie.  Na „szczęście” już mi przeszło i mogę się skupić na tym co trzeba;).Niemniej jednak stanowczo polecam tę płytę wszystkim zwolennikom nieco lżejszej muzyki, lub chcącym odpocząć od krzyków, growlów i niskich gitar słuchając spokojnego i ujmującego głosu Chestera.

Dzisiaj natomiast chciałbym się skupić na uchyleniu rąbka tajemnicy jaką kryje w sobie polska scena Metalcorowa. Pragnę  wam bowiem przedstawić zespół absolutnie nieznany, będący chwilowo na etapie formowania jakiegos stałego składu, który w roku 2008 zdołał wydać płytę, nakładem zupełnie nieznanego wówczas wydawnictwa „Impalement Records”.  Na ów krążek trafilem kiedyś w krakowskim empiku, a że akurat zbliżały się moje urodziny, to zachęcony wstępnym osłuchaniem sie(jeszce w sklepie), kupiłem „Bitter Taste Of Regret”, bo taką nazwę owa płyta nosiła.  Zespół  nazywa się „Angst For The Memories” i muszę przyznać że w moich najśmielszych przypuszczeniach nie spodziewałem się tego co usłyszałem. Rzadko zdaża mi się słuchać jakiejś płyty przez 2-3 miesiące w kółko,  praktycznie bez przerwy.

 Chłopaki z Warszawy prezentują na płycie niesamowicie solidną i wpadająco w ucho dawkę metalcoru w najczystszej postaci( choć da się słyszeć pewne nawiązania do Melodeathu). Szczerze mówiąc muszę przyznać że nie wiem co mniej w tej płycie tak zachwyciło...z pozoru przeciętny krzyk wokalisty, przeplatany ze sporo niższym growlem, w jakiś mistyczny sposób wpasowują się w melodyjne riffy połączone z bardzo mocną i energetyzującą pracą perkusji. Co odróżnia ten zespół od innych kapel tego typu to fakt, że nie zaznamy u AFTM czystego wokalu, jak u As I Lay Dying, czy The Sorrow, co jednak nadaje ich muzyce bardzo dużą siłę i agresję.  Ale czymże byłby metalcore bez miażdzącego breakdownu?! I pod tym względem chłopaki nie zawodzą i choć breakdownom na płycie prawie zawsze wtóruje melodyjny riff drugiej gitary, to dla mnie brzmi to fantastycznie!  

Jeśli chodzi o teksty, to również tutaj zespół dotrzymuje tempa nawet tym najlepszym. Oczywiście odbiór tekstów to rzecz jeszce bardziej osobista niż odbiór muzyki, ale ja pozostaję usatysfakcjonowany;) Jedynym, co tak na prawdę można zarzucić tej płycie to jej jednolitość. Poszczególne kawałki są do siebie po prostu zbyt podobne.Dlatego też nie zdecydowałem się analizować każdego utworu osobno, jak to miało miejsce w wypadku Nile.

 Drugą zasadniczą wadą jest niemożność dostania tej płyty (wątpię, żeby była ona gdziekolwiek dostępna do ściągnięcia, ale akurat na tym się nie znam). Niegdyś widziałem jeden egzemplarz w Empiku na Rynku Głównym w Krakowie, jednak nie jestem w stanie powiedzieć, czy nadal się tam znajduję.
 Bardzo bym chciał usłyszeć w najbliższym czasie coś nowego od tego zespołu, choć na to się niestety nie zanosi.  Pomimo mojej generalniej niechęci do bardziej undergroundowych zespołów, Bitter Taste Of Regret pozostaje jedną z moich ulubionych płyt do których bardzo często i chętnie wracam. Prawdopodobnie na koniec również narażę się co po niektórym, stwierdzeniem, że ten zespół przewyższa muzycznie kapele- legendy wymieniane wśród jego pozornie niedoścignionych inspiracji, takie jak Killswitch Engage czy Unearth.


1.Diamond Turns To Dust
2.Candles Are Not Enough
3.Byron And A Thug
4.Pariah
5.The Shackles
6.Mark Of Chaos
7.Burnin Heart
8.Kindred Of Seth
9.Nothing But A Kid
10.Together As One
11.Without Fear

Na dzisiaj to już koniec. Tradycyjnie umieszczam parę linków „na zachętę”  i dziękuję  za dotarcie do końca;)

Pozdrawiam
Samael Devilizer

2 komentarze:

  1. Dobrze ze Linkin Park wrocil do dawnego grania. Bylem zaniepokojony zmiana i ciesze się, że znowu da się tego słuchac.

    Diabeł Leśny

    OdpowiedzUsuń
  2. Mi The Thousand Suns nie wydawała się wcale taka zła, ale rzeczywiście nowy (a raczej stary) styl jest dużo lepszy

    OdpowiedzUsuń