Nie zważając na zniesmaczenie ortodoksyjnych braci
Metalowców pragnę wam polecić nową płytę...(sic!) Linkin Parku – „Living
Things”...Jest to zespół z którym pożegnałem się już bardzo dawno (dokładniej
po wydaniu przez nich „Minutes To Midnight”). Przez cały ten czas marzyłem by
panowie wrócili do swojego dawnego stylu z duzą iloscią elektroniki, rapu i
krzyku. Załamałem się całkowicie po usłyszeniu płyty „A Thousand Suns”, która
według mnie jest beznadziejna, gdyż stanowi
odejście od czegokolwiek co do tej pory
kojarzyło sie z Linkin Parkiem. Tym większe było moje zdziwienie, gdy po
odpaleniu krążka usłyszałem utwór, który przez następny tydzień siedział w
mojej głowie nie pozwalając mi słuchać porządnego metalu, jedynie zapętlone
„Lost in The Echo” i drugi utwór „In My Remains” przynosiły mi ukojenie. Na „szczęście” już mi przeszło i mogę się
skupić na tym co trzeba;).Niemniej jednak stanowczo polecam tę płytę wszystkim
zwolennikom nieco lżejszej muzyki, lub chcącym odpocząć od krzyków, growlów i
niskich gitar słuchając spokojnego i ujmującego głosu Chestera.
Dzisiaj natomiast chciałbym się skupić na uchyleniu rąbka
tajemnicy jaką kryje w sobie polska scena Metalcorowa. Pragnę wam bowiem przedstawić zespół absolutnie
nieznany, będący chwilowo na etapie formowania jakiegos stałego składu, który w
roku 2008 zdołał wydać płytę, nakładem zupełnie nieznanego wówczas wydawnictwa
„Impalement Records”. Na ów krążek
trafilem kiedyś w krakowskim empiku, a że akurat zbliżały się moje urodziny, to
zachęcony wstępnym osłuchaniem sie(jeszce w sklepie), kupiłem „Bitter Taste Of
Regret”, bo taką nazwę owa płyta nosiła.
Zespół nazywa się „Angst For The
Memories” i muszę przyznać że w moich najśmielszych przypuszczeniach nie
spodziewałem się tego co usłyszałem. Rzadko zdaża mi się słuchać jakiejś płyty
przez 2-3 miesiące w kółko, praktycznie
bez przerwy.
Chłopaki z Warszawy
prezentują na płycie niesamowicie solidną i wpadająco w ucho dawkę metalcoru w
najczystszej postaci( choć da się słyszeć pewne nawiązania do Melodeathu).
Szczerze mówiąc muszę przyznać że nie wiem co mniej w tej płycie tak
zachwyciło...z pozoru przeciętny krzyk wokalisty, przeplatany ze sporo niższym
growlem, w jakiś mistyczny sposób wpasowują się w melodyjne riffy połączone z
bardzo mocną i energetyzującą pracą perkusji. Co odróżnia ten zespół od innych
kapel tego typu to fakt, że nie zaznamy u AFTM czystego wokalu, jak u As I Lay
Dying, czy The Sorrow, co jednak nadaje ich muzyce bardzo dużą siłę i agresję. Ale czymże byłby metalcore bez miażdzącego
breakdownu?! I pod tym względem chłopaki nie zawodzą i choć breakdownom na
płycie prawie zawsze wtóruje melodyjny riff drugiej gitary, to dla mnie brzmi
to fantastycznie!
Jeśli chodzi o teksty, to również tutaj zespół dotrzymuje
tempa nawet tym najlepszym. Oczywiście odbiór tekstów to rzecz jeszce bardziej
osobista niż odbiór muzyki, ale ja pozostaję usatysfakcjonowany;) Jedynym, co
tak na prawdę można zarzucić tej płycie to jej jednolitość. Poszczególne kawałki
są do siebie po prostu zbyt podobne.Dlatego też nie zdecydowałem się analizować
każdego utworu osobno, jak to miało miejsce w wypadku Nile.
Drugą zasadniczą wadą
jest niemożność dostania tej płyty (wątpię, żeby była ona gdziekolwiek dostępna
do ściągnięcia, ale akurat na tym się nie znam). Niegdyś widziałem jeden
egzemplarz w Empiku na Rynku Głównym w Krakowie, jednak nie jestem w stanie
powiedzieć, czy nadal się tam znajduję.
Bardzo bym chciał
usłyszeć w najbliższym czasie coś nowego od tego zespołu, choć na to się
niestety nie zanosi. Pomimo mojej
generalniej niechęci do bardziej undergroundowych zespołów, Bitter Taste Of
Regret pozostaje jedną z moich ulubionych płyt do których bardzo często i
chętnie wracam. Prawdopodobnie na koniec również narażę się co po niektórym, stwierdzeniem,
że ten zespół przewyższa muzycznie kapele- legendy wymieniane wśród jego
pozornie niedoścignionych inspiracji, takie jak Killswitch Engage czy Unearth.
1. | Diamond Turns To Dust |
2. | Candles Are Not Enough |
3. | Byron And A Thug |
4. | Pariah |
5. | The Shackles |
6. | Mark Of Chaos |
7. | Burnin Heart |
8. | Kindred Of Seth |
9. | Nothing But A Kid |
10. | Together As One |
11. | Without Fear |
Na dzisiaj to już koniec. Tradycyjnie umieszczam parę linków
„na zachętę” i dziękuję za dotarcie do końca;)
Pozdrawiam
Samael Devilizer
Dobrze ze Linkin Park wrocil do dawnego grania. Bylem zaniepokojony zmiana i ciesze się, że znowu da się tego słuchac.
OdpowiedzUsuńDiabeł Leśny
Mi The Thousand Suns nie wydawała się wcale taka zła, ale rzeczywiście nowy (a raczej stary) styl jest dużo lepszy
OdpowiedzUsuń